Nie uważacie, że to dość ryzykowne obsadzać Christophera Lee w tak dużych produkcjach, gdzie już na wstępie potwierdzony jest sequel (w tym przypadku druga część jednej historii)?
Oczywiście życzę mu, aby jeszcze po setce brał udział w lżejszych scenach kaskaderskich, ale wszyscy wiemy jak destrukcyjny bywa czas. Wiele aktorów musiało wycofać się z zawodu nawet nie z własnej woli, po prostu nie byli już w stanie zapamiętać nawet krótkiego tekstu.
Martwi mnie to tym bardziej, że na tej planecie nie ma człowieka, który chociaż w połowie tak dobrze wcieliłby się w postać Sarumana, a co dopiero gdyby w pierwszym Hobbicie miał wystąpić Lee, a w drugim ktoś inny - to by było samobójstwo.
http://www.youtube.com/watch?v=CJHZOMdDhFU
Z tego wystąpienia wynika, że nakręcił już sceny do obu części:) Zresztą, był obecny na trzecim video Petera Jacksona z kręcenia Hobbita, widać go w ostatnich sekundach:
http://www.youtube.com/watch?v=t47TXEi0No0
Mam tylko nadzieję, że dożyje do premiery!
W ogóle to trochę zabawne, że w prequelu zagrają ci sami aktorzy 10 lat starsi. No, ale cóż, charakteryzacja czyni cuda.
Nawet tak nie mówcie !!
To najfajniejszy aktor z najbardziej oryginalnym głosem jaki słyszałam !
Wiem, że ma już swoje lata, ale bez przesady .. jak możecie obstawiać czas jego śmierci . ?!
To wy nie wiecie? Wampiry są nieśmiertelne : ) Poza tym nie am co się martwić, Jackson i Serkis kręcą od razu sceny do obydwu części. Peter to samo zrobił z Władcą Pierścieni. Pomiędzy premierami poszczególnych części zajmował się tylko postprodukcją i ewentualnymi dokrętkami. Christopher Lee już od kilku lat wspomina o przejściu na emeryturę. Krążyły nawet plotki, że nie wystąpi w Hobbicie, bo uważa że jest już na to za stary. Mimo podeszłego wieku, prawie co rok wychodzi jakiś film z udziałem dziadka Lee. Widać nie tak łatwo jest rozstać się z kamerą : )
Życzę mu jeszcze wielu lat życia w zdrowiu i mnóstwa ról.
W niedalekiej przyszłości śmierć nie będzie przeszkodą by występować w filmach. Postęp w dziedzinie efektów specjalnych i grafiki komputerowej umożliwi powrót aktorów "zza grobu". Któż by nie chciał zobaczyć wielkich gwiazd kina sprzed kilkudziesięciu lat w nowych filmach ? :)
A Christopher Lee niech żyje jak najdłużej.
Ja bym nie chciał. Po 1 to takie wykorzystywanie wizerunku nieżyjących osób byłoby bardzo niestosowne, po 2) po co wtedy aktorzy? Każdego można by stworzyć od podstaw, po co aktorstwo, po co talent, po co w ogóle nowe twarze?
Niekoniecznie. Mam dziwne wrażenie, że mimo iż technika idzie naprzód to akurat ta nowinka by się nie przyjęła.