Uwielbiam Lizbone, uwielbiam Ironsa, dlatego nie mogłam dać niższej niż 8/10 noty dla tego filmu.
Historia opowiedziana w filmie może nie porywa, mamy i politykę i miłość w retrospekcyjnej opowieści o
portugalskich rewolucjonistach, ale także przemianę wewnętrzną głównego bohatera który poruszony
historią sprzed lat budzi się na nowo do życia. Film jest powolny, pełny przemyśleń i cytatów, ale mimo
wszystko urzeka i wciąga widza. Zwłaszcza że tłem jest przepiekna Lizbona, zaś przewodnikiem po
historii doskonały Jeremy Irons.
Cudowny klimat, wspaniałe kino, Irons doskonały, nigdy mnie nie zawiódł...Po obejrzeniu tej historii czuję się spokojna i szczęśliwa.Urzekające...
Irons i Lizbona bardzo mi się podobali, ale historia miejscami klajstrowata. Schematy literackie ograne do bólu.