To chyba najlepsza adaptacja Lovecrafta jeśli chodzi o lata 60te- tak przynajmniej myślałem przez większość filmu. Końcówka niestety odstaje, rozwiązanie intrygi wydaje się banalne, a napięcia również zabrakło. Szkoda bo już pierwsza scena, pełna kolorów i surrealizmu przywodzi na myśl poschizowany teledysk jakiegoś rockowego bandu. Niestety sennych wizji jest tu niewiele, a szkoda bo to chyba najmocniejsze punkty filmu. Nie mogę jednak narzekać na pierwsze 70 minut. Obsada niezwykła i radzi sobie genialnie (zwłaszcza Karloff, który wydawać się mogło nie zagrał tak dobrze przez całe lata 60te), mroczny klimat jest obecny, a atmosfera tajemnicy non stop gęstnieje. Nawiązań do oryginału Lovecrafta jest niewiele, dużo zmieniono względem oryginału, ale to dobrze, zawsze doceniałem ambicje scenarzystów, którzy potrafią stworzyć coś własnego. Niestety, jak wspomniałem- wszystko prowadzi do mało interesującego rozwiązania. Szkoda, niemniej polecam.