Mike Mignola, twórca postaci Hellboya, ujawnił garść zakulisowych faktów dotyczących powstającego właśnie rebootu serii,
"Hellboy: Rise of the Blood Queen". Za kamerą filmu stanie
Neil Marshall, a w Hellboya wcieli się
David Harbour.
Przede wszystkim
Mignola ujawnił, że projekt początkowo planowany był jako kontynuacja dotychczasowych filmów w reżyserii
Guillermo del Toro i z
Ronem Perlmanem w tytułowej roli.
Byłoby wspaniale, gdyby Guillermo nakręcił swój trzeci film i dokończył historię. Ale z czasem okazało się, że tak się nie stanie. Mniej więcej trzy lata temu producenci, scenarzysta Andrew Cosby i ja zaczęliśmy pracę nad nową historią. Del Toro nie był zainteresowany, nie chciał stanąć za kamerą. Zaoferowaliśmy mu rolę producenta, a Ron Perlman nie chciał grać w filmie bez niego. Początkowo usiłowaliśmy więc dopasować nasz film do uniwersum i stworzyć kontynuację, dodał
Mignola.
Ale gdy na pokładzie znalazł się Neil Marshall, zadaliśmy sobie pytanie "dlaczego próbujemy kontynuować poprzednią serię"? Przecież film del Toro to film del Toro, nie powinno się przekazywać jego filmu w cudze ręce. Zwłaszcza jeśli jest to ktoś tak świetny jak Neil Marshall. Wówczas porzuciliśmy koncepcję sequelami przestawiliśmy się na reboot. To ekscytujące mieć nowego reżysera, podsumował twórca.
To ekscytujące wybrać nową ścieżkę, poprowadzić materiał w inną stronę. Premierę filmu zaplanowano na drugą połowę 2018 roku.